Czy szkoła odkryje prawdę?

Szkoła - edukacja, wychowanie, uczniowie i nauczyciele - współcześnie jest dziedziną nasilającej się eksploracji, mimo wprowadzonej przed kilku laty reformy. I tak jak reforma nie uzdrowiła szkolnictwa, tak i kolejne innowacje systemowe chyba nie staną się przyczyną pożądanej zmiany "na lepsze". To nie pesymizm każe mi tak myśleć, lecz prosta obserwacja, że szkołę tworzą ludzie. Będzie więc taka, jacy jesteśmy, my - czyli nauczyciele, uczniowie, no i rodzice oczywiście. I choć powyższe zdanie można potraktować jako truizm, to jednak nie można z niego zrezygnować.

V Forum Nauczycieli i Wychowawców realizowane przez Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców w Tarnowie, w dniu 21 marca 2009r. otrzymało temat "Wychowanie w prawdzie". Zadano wówczas kilka ważnych pytań: Kim jest człowiek? Jak staje się człowiekiem? W jaki sposób może i powinna pomagać mu w tym szkoła?, na które starali się odpowiedzieć zaproszeni Goście. Wygłoszone wykłady - bpa dra Wiesława Lechowicza, dra Macieja Korkucia, dr Danuty Piekarz, ks. dra Jerzego Krzanowskiego, miały także pokazać prawdę jako wartość istotną w wychowaniu młodego pokolenia w szkole i w rodzinie.

Czy szkoła wychowuje do prawdy? Wiele przemawia za tym, że jest to postulat, który zagubił się lub został pozbawiony znaczenia na rzecz spraw drugorzędnych, np. agresji w szkole. O niej się dyskutuje, o niej mówią media, jest przedmiotem analiz psychologów. I co z tego wynika? - najczęściej stwierdzenie, że szkoła z problemem sobie nie radzi. I nic dziwnego, bo tu właśnie potrzebne są rozwiązania systemowe. Szkoła, nauczyciele muszą określić się światopoglądowo, w sposób zdecydowany i jasny. Określić się to stwierdzić, że przyjmuję prawdy wynikające z Biblijnego opisu świata i człowieka oraz Ewangeliczną prawdę o miłości lub, że te prawdy odrzucam. Wychowanie musi bowiem opierać się na światopoglądzie oraz na wzorach osobowych. Naturalną konsekwencją postawy nauczyciela wobec Prawdy Biblii jest przyjęcie odpowiedzialności za skutki nauczania i wychowania.

W świetle powyższego założenia jako problem współczesnej szkoły jawi się stosowany w  niej encyklopedyzm. Zagadnienie wymagałoby dłuższego rozwinięcia, ale wskażę tu tylko na dwa elementy: podręczniki, które coraz bardziej stają się kolorowymi, przedmiotowymi encyklopediami oraz na metodę pracy zarówno nauczyciela, jak i ucznia: "więcej, szybciej, łatwiej" - tak można by ją streścić. Uczenie samodzielnego myślenia (warunek osobowej dojrzałości) jest pozorne lub przekształca się w myślową samowolę, bez rygorów, bez logiki. Czym to skutkuje? Wystarczy rozejrzeć się i dokonać oceny tej oglądanej rzeczywistości.

"Odpowiednie dać rzeczy słowo" - mówi poeta Cyprian Kamil Norwid. To bardzo ważne, bo odkrywanie i przekazywanie prawdy wyraża się w słowie. Słowo także ma moc sprawczą; słowem tworzymy to, co wokół nas i w nas. Wychowawca, nauczyciel mówi i oczkuje od uczniów efektów swojego mówienia. Dlatego przede wszystkim nie może pozwolić sobie na mówienie "byle czego" i każdemu. Powraca więc Chrystusowe wezwanie: poznajcie Prawdę a Ona was wyzwoli - tzn. sprawi, że opadnie przesłona iluzji, że zobaczymy świat, jakim jest rzeczywiście. Bez tego przekaz staje się tylko potokiem słów... Nic dziwnego, że uczniowie nas nie słuchają, że nam nie wierzą, nie starają się naśladować.

W przeszłości nie raz popełniano błędy przy tworzeniu teorii wychowawczych i pedagogicznych. Przykładem jest pedagogika J. J. Rousseau ( dzieło pt. Emil, czyli o wychowaniu, 1762r. ). Ten oświeceniowy filozof uznał, że nie należy nauczać prawdy i moralności, lecz tylko chronić serce człowieka przed występkiem, a umysł przed błędem oraz pozwolić dziecku na swobodny rozwój. Tyle miało wystarczyć, by człowiek stał się niezdolny do czynienia zła. Dziś stwierdzamy, że jest to iluzja, a jednak są jeszcze tacy, których "kusi" wychowanie bezstresowe i partnerskie rodzicielstwo.

Czy bez wychowania w prawdzie i bez adekwatnej do tego antropologii, w której właściwe miejsce przyzna się duchowej naturze człowieka i jego religijnej, poszukującej Boga istocie będzie możliwy cywilizacyjny postęp? Bo co się stanie, jeśli zamiast ubóstwionego człowieka będziemy coraz częściej spotykać człowieka "ubestwionego"?

"Sapere aude" szkoło! "Sapere aude" nauczycielu i wychowawco!        

 Marek Bolek